wtorek, 8 października 2013

Życie ma swój kres czyli nieodżałowane straty w świecie kultury

Dzień 7 pażdziernika 2013 r. dla wielu z nas, był smutnym dniem. Odeszły od nas dwie niezapomniane, kulturotwórcze osoby.

Jest to dla ogromnej rzeszy ludzi, niepowetowana strata.

Maciej Zimiński (1930 - 2013)

Dla mojego pokolenia (40-50 latków) programy tworzone przez Pana Macieja były jedynym okienkiem na świat, w czasach, gdy telewizor nie był w mieszkaniu "głównym" meblem, jak to często ma miejsce w aktualnym czasie.
Z drugiej strony, wtedy, gdy za najważniejszą zabawkę nie uchodził komputer (bo po prostu PC nie istniał), miało się mnóstwo pomysłów na spędzanie wolnego czasu. Zarówno w domu, jak i na podwórku.

Maciej Zimiński był skarbnicą wiedzy. Słuchało się go z otwartymi ustami, pochłaniając przekazywane przez Niego informacje. Z bardzo różnych dziedzin.
Był współtwórcą - a właściwie głównym twórcą - Telewizji Dziewcząt i Chłopców, a także takich kultowych programów jak Ekran z Bratkiem, Niewidzialna Ręka, Klub Pancernych, Teleferie, Piątek z Pankracym i in. Przekazywał młodzieży właściwe wzorce zachowania, stale zachęcając ich do społecznych, bezinteresownych postaw. 

Wspomniana "Niewidzialna Ręka" obfitowała w relacje różnych osób, które ze zdumieniem stwierdzały, że jakaś praca czekająca na wykonanie, została już zrobiona przez... "Niewidzialną Rekę nr.............." .
I właściwie tylko parę osób wiedziało, kto to uczynił: na pewno sam "dobroczyńca" oraz Pan Maciej, dla którego pod przytoczonym numerem kryła się konkretna osoba. 
Dzisiaj często trąbiły by o tym różne media. 
Przy czym nie chcę tu powiedzieć, że aktualnie nie ma ludzi, którzy nie poświęcają swego czasu i umiejętności  innym osobom. Są. Ale taka "sąsiedzka" pomoc, jaka wówczas miała  miejsce, ma dziś troszkę inny charakter niż kiedyś.

Maciej Zimiński otrzymał wiele nagród, m.in. Złoty Ekran czy Order Uśmiechu.

Ekran z Bratkiem, zawsze kończył historyczno-przygodowy film, którego przesłaniem była walka głównego bohatera ze złem. Obrona prześladowanych - to była zasadnicza myśl, którą przekazywały. Zawsze zwyciężała w nich prawda, szlachetność czy bezinteresowność. 

Potem, w trakcie zabaw, było ustalane, kto jest  Sir Lancelot'em, kto  Robin Hood'em, a kto kimś innym.
I nikomu nie przeszkadzało, że czasem te postaci żyły w różnych okresach. historii. Ważna była dobra zabawa, humor oraz radość jaką sprawiała. 

A co najważniejsze - nie był do tego potrzebny komputer. 



Prologi  kilku filmów przedstawianych w Ekranie z Bratkiem:

Kolejno: 

 Sir Lancelot, Ivanhoe, Robin  Hood,  Wilhelm Tell,  ZorroThierry ŚmiałekKapitan  TenkesGniewko syn rybaka.


Joanna Chmielewska (1932-2013)


To była bardzo owocna pisarka.
Jej powieści obfitowały w duże dawki humoru (czasem "czarnego", ale tak z przymrużeniem oka). Potrafiła na wszystko spojrzeć z ironią, z właściwym Jej dystansem. 
Swoją twórczość kierowała do całego przekroju osób: począwszy od dzieci, a kończąc na ludziach całkowicie dojrzałych. A do książek już przeczytanych, często wracaliśmy bez żadnego przymusu.

Przyznaję, że częściej sięgałem po Jej literaturę przed laty, a aktualnie też, jeśli naszła mnie taka ochota, to raczej wracałem do tych "starych" powieści, niż chwytałem za nowe.
Chociaż może taki jest (przynajmniej w pewnym zakresie) mój charakter. Lubię powracać do "wypróbowanej" muzyki, podobnie jak literatury i - częściowo - filmu.
Ale jak tu nie mieć sentymentu do trylogii "Lesio"? I to nie tylko dlatego, że można czuć - większą lub mniejszą - sympatię do niektórych imion. Poza wspomnianym dowcipem, którym przesiąkało wiele powieści Autorki, każdy z nas czuł się "lepszym" od tego spóźnialskiego nieudacznika, który był takim niby-symbolem urzędnika z PRL-u.
Chociaż będące kolejną częścią "Dzikie białko", mimo, że zachowało Jej unikalny styl i sposób pisania już odbierany był trochę inaczej. Może sprawił to upływ czasu? Może nasz odbiór czytanych treści uległ zmianie? Trudno powiedzieć.
Kolejna książka, o której warto wspomnieć, to "Wszystko czerwone". I tak można byłoby wymieniać tytuł po tytule, z każdej z tych pozycji przytaczając jakieś unikalne spostrzeżenia, ciekawostki czy sformułowania. Bo wiele cytatów z Jej książek znalazło się w języku potocznym. Dlatego np. wiemy, że "Mikołajowi w zęby się nie zagląda".
Swoje powieści pisała praktycznie do końca życia. Upływu czasu praktycznie nie dało się w nich zaobserwować. Mimo, że często reprezentowały różne gatunki. To nie była dla Niej żadna przeszkoda.

Pisarka została wyróżniona Asem Empiku, a w 2006 roku Nagrodą Wielkiego Kalibru, przyznawaną za twórczość kryminalną.

Bardzo będzie nam Ich brakować.
I Pani Joanny (Ireny), i Pana Macieja. Ale pozostawili nam po sobie bardzo wiele ze swojego życia. Możemy z tego czerpać garściami.

Dlatego dobrze, że mamy Pamięć. I będziemy o Nich Pamiętać.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz