niedziela, 30 listopada 2014

To już ostatni wpis

Dziś w nocy Leszek zmarł.

Jak pewnie wielu z Was, zaglądających tu na Jego bloga wiedziało, nie poddawał się chorobie i nic nie wskazywało na jakieś pogorszenie. Jeszcze kilka dni temu rozmawialiśmy, żartowaliśmy, a teraz pozostają tylko wspomnienia. Tak nagle...

Nie dokończy już żadnego wpisu, choć zrobił już kilka szkiców. Chciał dzielić się z innymi, tym czego doświadczał, chciał dziękować za te wszystkie chwile spędzane z życzliwymi ludźmi.
Przyjaciele, znajomi, których poznał na różnych swoich ścieżkach. Ze studiów, z Fundacji, z forum my-kształciuchów, z OFONu, ze świetlicy, wspólnoty, pielgrzymki, z innych miejsc.
Wspominajcie Go uśmiechniętego.

Tyle rzeczy przeżytych wspólnie, tyle radości. Dzięki przyjacielu.

Widzę
Wciąż widzę twoja lampę
śmieszny nos na ścianie
szafę ciepłą od ubrań
długie do widzenia
słomiankę przy drzwiach
klamki łopotanie
każde wspomnienie
to nasze spotkanie
najłatwiej się pamięta
kiedy kogoś nie ma
X JT

Pogrzeb odbedzie sie w srode 03.12.2014 w Parafii Matki Boskiej Częstochowskiej w Piastowie aleja Krakowska 17, 05-820 Piastów o godzinie 12.00. 
O godzinie 11 będzie możliwość pożegnania się w kaplicy przy kościele.

Po mszy odprowadzenie na cmentarz na Gołąbkach w Ursusie.

sobota, 15 listopada 2014

Życie w Pałacu Prezydenckim czyli nie tylko zachwyt nad żyrandolem

Jakiś czas znów była cisza na blogu... Cóż mam powiedzieć? Fakt, że ostatnio ze zdrówkiem bywa różnie, do tego stopnia, że dłuższe siedzenie przed monitorem wymagało więcej zaparcia niż chęci... A jak już było ciut lepiej, to odzywało się najzwyklejsze ludzkie... lenistwo, bądź też inne zaległości czekające na nadrobienie. I tak, tematów do nadrobienia troszkę się namnożyło, a kiedy się spod nich wydobędę... naprawdę nie wiem.

Zaczynam od "w miarę" świeżutkiego wspomnienia, jakim była fundacyjna wizyta w Pałacu Prezydenckim. I pomimo ogromnej sterty informacji, jakimi zasypywała nas p. Marysia (która od razu zastrzegła, że nie jest ani historykiem, ani kustoszem, więc wielu odpowiedzi na ewentualne pytania może nie znać), ale wiele informacji, które nam przekazała - wbrew jej zastrzeżeniom - było konkretnych i pełnych. Niestety pamięć ludzka czyli - nazywając rzecz po imieniu - moja, jest jakoś mało pojemna. To znaczy - te wiadomości, zawarte w szufladkach mojej pamięci i które dotyczyły zwiedzanych pomieszczeń, do dnia dzisiejszego, zostały przeze mnie - pogubione.

wtorek, 30 września 2014

Życie bajkowo-baśniowe czyli wizyta ze Świetlicą w Teatrze Komedia

Wielu z nas otarło się o telewizyjny serial o człowieku w czarnej masce a ci, którzy sięgają swoją pamięcią w czasy czarno-białej telewizji i niezapomniany "Ekran z Bratkiem", który kończył się zawsze "bohaterskim" filmem, niewątpliwie pamiętają kilkunastoodcinkowy "Znak Zorro" z koniem Tornado i niemym służącym Diego de la Vegi - Bernardo, który udawał głuchoniemego, dzięki czemu niejednokrotnie uzyskiwał ważne informacje.
Na przełomie XX/XXI wieku powstały też filmy z Antonio Banderasem ("Maska Zorro" i "Legenda Zorro").

wtorek, 16 września 2014

Życie po wakacjach czyli inauguracja sezonu fundacyjnego z p. Mają Komorowską

5 września rozpoczęliśmy kolejny sezon fundacyjny. Jak zwykle upłynęło trochę czasu zanim moja notka ujrzała światło dzienne. Trochę wstyd. Ale ponieważ już po raz kolejny obiecałbym jakąś poprawę, więc chyba lepiej będzie jeśli tego nie zrobię... tak na wszelki wypadek.

Spotkanie rozpoczęliśmy Mszą św. w Kościele Zakonu Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny pw. Opieki św. Józefa Oblubieńca Niepokalanej Bogurodzicy Maryi, czyli - potocznie mówiąc - w Kościele ss. Wizytek na Krakowskim Przedmieściu.

piątek, 29 sierpnia 2014

Życie z komercją czyli kodowane MŚ Siatkarzy

Można zrozumieć, że komercyjne telewizje chcą zarobić na swoich relacjach. W końcu właśnie dlatego często nadają swoje programy (lub ich część) jako niedostępne dla telewidza bez dodatkowej opłaty za pewien pakiet. Dodatkowej - jako, że większość z nas już i tak płaci za telewizję kablową, czy cyfrową odpowiednio wygórowaną kwotę. Ale nic to. Jeśli chcesz obejrzeć w telewizorze tę imprezę - zapłać jeszcze co najmniej drugie tyle, aby mieć do niej dostęp.

sobota, 23 sierpnia 2014

Życie wspominkowe czyli współwydawanie przed laty gazetki "Carpe Diem"


Zgodnie z zapowiedzią dzisiejsza notka będzie poświęcona niegdyś wydawanej gazetce "Carpe Diem", jaką tworzyliśmy z Robertem (przynadziei) na przełomie lat 1991-1992. 
Najpierw wypadałoby wspomnieć o genezie jej nazwy. Nie chodziło tu o to, żeby - jak odczytuje się słowa Horacego - czerpać garściami dzisiejsze dobra nie myśląc o tym co będzie jutro, ale - to co zostało dobitnie wyjaśnione już we "Wstępniaku" pierwszego numeru, że "każdy dzień jest niepowtarzalny, żadnego nie wolno zmarnować. Żeby (tak jak to miało miejsce u św. Franciszka) - każdego dnia "cieszyć się nawet z najprostszych rzeczy - słońca, zieleni, ze zmęczenia, a nawet z własnych niepowodzeń, które są zawsze źródłem nauki".

czwartek, 21 sierpnia 2014

Życie sprzed lat czyli wspomnienie o pieszej pielgrzymce na... wózku.

Z okazji Święta 15 sierpnia zebrało mi się na wspominki związane z XI pielgrzymką WAPD w roku 1991 (grupa Biało-Czerwona bis). 
Oczywiście pielgrzymki bywają różne - także autobusowe, pociągowe, jak i mieszane - autobusowo-piesze i wreszcie te o których tu wspominam - wyłącznie piesze. 
Wprawdzie mógłbym powiedzieć że dla mnie był to wymarsz pieszo-wózkowy, ale jako jedyny tego typu w trakcie całego mego żywota, tym bardziej jest on niezapomniany i taki do którego tym chętniej wraca się wspominkami. 

wtorek, 12 sierpnia 2014

Życie wśród zabytków i wydarzeń historycznych czyli pobyt w Czerwińsku

Jeżeli zdarza mi się opisywać wydarzenia z życia Fundacji (które - moim zdaniem - często są warte uwagi i co najmniej kilku zdań), to nie jestem tak chronologiczny i skrupulatny jak osoby, które opisują je na wspomnianej stronie. A już na pewno nie trzymam się kolejności w jakiej one nastąpiły. Przykładem jest obecna notka, która opisuje nasz ostatni przedwakacyjny pobyt w Czerwińsku, mimo, że wcześniejsze zdarzenia wiszą mi w pamięci i - z różnych przyczyn - nie mogę się do nich zabrać. Ale mam nadzieję, że jakoś się zmobilizuję także i do skończenia tych poprzednich. Ale kiedy? Nie wiem. Zwłaszcza, że ostatnio coś mi się dzieje z routerem i częściej się wiesza niż działa. Ale to już mój problem.

poniedziałek, 28 lipca 2014

Życie w zderzeniu z nową rzeczywistością K. Stocha czyli wątpliwe nowinki w skokach

Debiut testowanego w Letniej Grand Prix nowego systemu punktacji zawodów mamy już poza sobą.
W zimie ma on obowiązywać w lotach narciarskich Pucharu Świata.
W lecie do zawodów ma się kwalifikować 48 zawodników, w zimowych zawodach - 40.
I o ile do tej pory czołowa grupa zawodników mogła sobie odpuszczać kwalifikacje, o tyle teraz - wynik z tych skoków będzie miał nie tylko wpływ na kolejność na liście startowej, a wręcz zalicza się do ostatecznego wyniku zawodów.

sobota, 26 lipca 2014

Życie wśród zwierząt i roślin w pogoni za piłką czyli pokaz gry w polo


W niewielkim oddaleniu, na północ od Puszczy Kampinoskiej, gdzie można odetchnąć napawając się wspaniałymi widokami przyrody udaliśmy się z Fundacją  do Żurawna, gdzie znajduje się tamtejszy Polo Club.
Mimo, że polo jest sportem mało rozpowszechnionym w Polsce, to należy do najstarszych gier zespołowych. Wprawdzie na temat powstania tej dyscypliny jest sporo poglądów, jednak najbardziej rozpowszechnionym jest ten, który umieszcza jej początki już w pierwszym tysiącleciu p.n.e. w... Persji. Persowie i Medowie tę odmianę gry piłki konnej nazywali changan, natomiast nazwa "polo" swój źródłosłów zawdzięcza tybetańskiemu słowu "pulu", które oznaczało piłkę wyplecioną z wierzbiny.

wtorek, 15 lipca 2014

Życie według pewnych reguł czyli Dezyderata Maxa Ehrmanna

Będąc na kilkudniowym pobycie w szpitalu usłyszałem od jednego ze współpacjentów, że warto sobie poczytać i zastosować w życiu "Dezyderatę", którą można znaleźć chociażby w internecie poprzez "wujka Googla".
Początkowo o tym zapomniałem (ach, ta skleroza!), chociaż mogę się wytłumaczyć, że miałem parę innych rzeczy i zaległości do nadrobienia, ale gdy siedziałem któregoś dnia przed monitorem komputera, przypomniał mi się ten termin, korzystając więc z chwili czasu powciskałem kolejno kilka klawiszy, tworząc na ekranie zasłyszane słowo.

Czytając ten tekst, byłem nieco zdziwiony: przecież to jest to, co ja sam staram się realizować w życiu! Fakt, że nie zawsze się to udaje, ale niewątpliwie trzeba próbować!

piątek, 11 lipca 2014

Życie wśród informacji i zmieniającej się rzeczywistości czyli spotkanie z Piotrem Kraśko

Na początek wypadało by mi przeprosić wszystkich za długą przerwę. Początkowo trochę mi się w czerwcu pogmatwało, miałem "drobną" pauzę spowodowaną zarówno moimi, jak i rodzinnymi kontaktami ze służbą zdrowia (które nadal nie zostały zerwane), a pod koniec miesiąca uznałem, że dobrze mi zrobi miesięczny "urlop", stąd narobiło mi się sporo zaległości. Teraz postaram się je - w miarę możliwości - nadrobić. Z jakim skutkiem? Nie wiem. 
Rozpocznę od zaległego spotkania z szefem telewizyjnych "Wiadomości" - Piotrem Kraśko, który zagościł w naszej Fundacji.


Trochę dowiedzieliśmy się o warsztacie tworzenia informacji, sposobach ich zbierania, jak i zmianach jakie zaszły na przełomie niewielu ostatnich lat dzięki technicznym osiągnięciom. 
Przede wszystkim trzeba  stwierdzić, że nie są prawdziwe wyobrażenia niektórych osób, które uważają, że rano wpadnie się o wpół do siódmej, coś się tam napisze, ułoży i jest czas wolny. Przede wszystkim napływające wiadomości trzeba umieć posegregować, przemyśleć czy są ważne, czy można je pominąć,  czasem sprawdzić czy są prawdą, czy nie. Dzieje się to przez cały dzień w dużej grupie ludzi. 

poniedziałek, 26 maja 2014

Życie wśród roślin czyli wizyta w Ogrodzie Botanicznym PAN w Powsinie.


Wybraliśmy się z Fundacją do Ogrodu Botanicznego PAN w Powsinie. Nie ukrywam, że od początku gdy padł ten pomysł, hasłem wyjazdu stało się słowo: AZALIE
Ale zanim dotrę do sedna, jeszcze kilka słów, które się wzajemnie przepychają w mojej pamięci....
Przede wszystkim drobna uwaga, jaka mi się nasunęła w trakcie tej wizyty: do ogrodu botanicznego nie powinno się wpadać od czasu do czasu (czy jak kto woli "od święta"), ale systematycznie - przynajmniej raz na miesiąc (jeśli nie częściej), aby była możliwość stałej obserwacji zmian jakie zachodzą w przyrodzie. 

środa, 21 maja 2014

Życie w zwolnionym tempie czyli pielgrzymka do Lourdes (2)

Cały czas się zastanawiam o czym jeszcze napisać, aby nie pominąć niczego co jest dla mnie ważne, a jednocześnie nie pominąć czegoś, co jest przyziemne, normalne, krótko mówiąc (pisząc ;) ) - także spraw codziennych, na które składa się to co nas otacza - piękno codziennego świata, które mimo tego, że często jest zupełnie nieporównywalne ze sferą duchową - także składa się na nasze życie. 

Niewątpliwie do poprzednio napisanych wspomnień mogę jeszcze dodać wizytę w Bartres odległym od Lourdes ok 3 km, gdzie Bernadetta została przyjęta na wychowanie przez tamtejszą rodzinę Arawant. 

poniedziałek, 12 maja 2014

Życie pielgrzymkowe czyli niezapomniany pobyt w Lourdes (1)

Kiedy w kwietniu dostałem od Zosi propozycję wyjazdu na pielgrzymkę do Lourdes, to trochę się wahałem. 
Głównie przez to, że moje zdrówko ostatnimi czasy mocno szwankuje. Ale gdy usłyszałem od swojej p. dr, że pomimo tego, mój wyjazd jest możliwy, tyle, że muszę się nieco oszczędzać i nie przeszarżować, podjąłem decyzję, że pojadę. Gdy jeszcze okazało się, że będę miał załatwiony wózek dla łatwiejszego przemieszczania się w różne miejsca, to już nie miałem żadnych wątpliwości: "Muszę pojechać". 
Zwłaszcza, że niejednokrotnie słyszałem, iż jest to miejsce niepowtarzalne, przepełnione spokojem, radością i ogromem miłości. Także międzyludzkiej.

czwartek, 17 kwietnia 2014

Życie wśród osiągnięć nowoczesności, czyli z plastikową książką w ręku...

Od pewnego czasu woziłem się z myślą zakupu czytnika. Ale muszę przyznać, że zawsze miałem co do tego duże opory. Przede wszystkim - uważam się za człowieka "dwudziestowiecznego" - czyli formułując to bardziej dosadnie - podchodzącego do wszelkich nowinek jak do jeża - czyli z wielką ostrożnością, a wręcz można powiedzieć - nieufnością. 
Dlatego nawet nie ukrywam - nie lubię wszelkich przesiadek na nowe systemy komputerowe (tym bardziej, że najczęściej wiąże się to też z większymi wymaganiami sprzętowymi, co też nie pozostaje bez wpływu na ludzką kieszeń. A byłaby możliwość wydania tej kwoty na "kilka" e-książek. Czyż nie? ;)

piątek, 4 kwietnia 2014

Życie z rozdziawioną buzią czyli coroczna zmiana czasu

Od 37 lat czyli, jeżeli dobrze liczę, aktualnie chyba po raz 73 (jak od razu zauważą szaradziści i zapewne nie tylko - są to palindromy liczbowe), zostaliśmy  uszczęśliwieni przesunięciem czasu. 
Ponieważ piszę o okresie obecnym, pomijam lata międzywojenne, okupacji i okresy 1946 - 1949 oraz 1957-1964.

poniedziałek, 31 marca 2014

Życie wśród kamer i hollywoodzki czerwony dywan czyli spotkanie z Robertem Więckiewiczem

W ostatnim czasie, na jednym ze spotkań Fundacji mieliśmy zaszczyt gościć Roberta Więckiewicza - Aktora wszechstronnego, którego znamy z wielu różnych ról, poczynając od... hmm, no właśnie, od której? Ich różnorodność jest tak bogata, że można się zastanawiać, czy kierować się chronologią (od Ferdydurke, którą sam Aktor wspomina nie najlepiej), czy może typem odgrywanych postaci? A może kategorią filmów, w których brał udział? Trudno powiedzieć. Prawdopodobnie, każdy z nas miałby w tym miejscu jakieś swoje pomysły i propozycje.

poniedziałek, 24 marca 2014

Życie wśród ludzi i książek czyli "Półki do spółki" ("wymianka")



W ostatnią niedzielę odbyła się kolejna "Wymianka" - akcja organizowana przez miejscowe Stowarzyszenie, mająca na celu umożliwienie ludziom wymienienie się posiadanymi książkami.
Większość z nas posiada na domowych półkach wiele tytułów: zarówno takich, których nie oddalibyśmy nikomu za żadne skarby, jak i tych, które przeczytane raz czy drugi, tkwią uparcie w swoim miejscu, nierzadko zbierając kurz na swoich grzbietach.
I właśnie dla tych pozycji przeznaczona jest ta impreza. 

piątek, 28 lutego 2014

Życie ze sportem czyli XI Zimowe Igrzyska Paraolimpijskie

Już niedługo (7-16 marca) odbędą się kolejne zimowe Igrzyska Paraolimpijskie. Tym razem w Soczi.

Przesłanie dotyczące uczestnictwa w IO mówi nam, że:
Najważniejszą rzeczą w Igrzyskach Olimpijskich jest nie zwyciężyć,
ale wziąć w nich udział,
podobnie jak w życiu nie jest ważne triumfować, 
ale zmagać się z organizmem.

W odstępach czteroletnich, a obecnie praktycznie dwuletnich, fascynujemy się letnimi, bądź zimowymi igrzyskami olimpijskimi. Wpatrując się w sportową walkę zawodników, od razu zauważamy jak wiele wysiłku musieli włożyć na treningach, aby osiągać takie rezultaty.
Często w tych dyskusjach umyka nam fakt, że w kilka tygodni po zakończeniu zmagań olimpijczyków i zgaśnięciu znicza, odbywają się igrzyska paraolimpijskie - zawody osób niepełnosprawnych - tych których życie nie zawsze przebiega tak prosto, jak zawodników, którzy właśnie zakończyli swoją rywalizację na IO.

wtorek, 18 lutego 2014

Życie wśród meandrów i pułapek czyli "trudna być języka polska"

Chyba każdy z nas przekonał się w różnych sytuacjach jak ciężko wyjść z opresji, jeśli zaplączemy się w jakimś labiryncie językowym. Jeżeli to moje pierwsze zdanie jest zrozumiale napisane, nie jest jeszcze tak źle, ale jeśli nie - to już gorzej. Oczywiście dla mnie.
Chciałem bowiem tym razem parę słów poświęcić językowi polskiemu. Oczywiście sam też nie jestem orłem w tej dziedzinie, więc jeśli nie ustrzegę się błędów, z góry serdecznie przepraszam. Nie zawsze mam też rację, ale w cichości klawiatury liczę na to, że w tym, o czym chcę wspomnieć, akurat nie popełnię za dużo błędów.

poniedziałek, 10 lutego 2014

Życie z poezją (dla dzieci i nie tylko) czyli spotkanie z Marcinem Brykczyńskim

Na jednym ze spotkań fundacyjnych odwiedził nas Marcin Brykczyński - poeta i tłumacz literatury... dziecięcej.
Początkowo było mi nawet trochę głupio, bo jednak ja - stary koń, który ma już za sobą kilka przeżytych "siątek"..., wokół mnie, też można powiedzieć, osoby z mniejszym czy większym bagażem wiekowym, to z kim nasz Gość chce rozmawiać? Czytać nam wierszyki dla dzieci? Czy to ma sens?
Oczywiście wielu z nas jest młodych duchem, ale jak się zajrzy w dowód, to... lepiej nie zaglądać.

Być może zabrzmi to patetycznie, ale pan Marcin okazał się bardzo ciekawym człowiekiem. Jak stwierdził w jednym ze swoich wywiadów "jak większość dzieci, lubiłem wymyślać różne niesamowite historie i jakoś mi to nie przeszło z wiekiem".

czwartek, 30 stycznia 2014

Życie bez pracy czyli co robić jeśli nie ma się co robić?

Aktualnie zakończył mi się staż, jaki otrzymałem w Urzędzie Pracy. Chociaż "otrzymałem" to chyba trochę za dużo powiedziane. Bo gdyby nie przesłane zapotrzebowanie od mojego pracodawcy, którego sam musiałem sobie wynaleźć (zresztą z wzajemnością), to nawet nie miałbym szans, żeby taki staż od UP otrzymać. Chociaż zgodnie ze znaczeniem tego słowa, powinienem się czegoś w jego trakcie "naumieć". Tylko czy jest to możliwe, jeśli odbywam takie kilkumiesięczne szkolenie w zawodzie, w którym przepracowałem parę ładnych lat? Że o wykształceniu nie wspomnę. 
Ale w końcu człowiek się uczy całe życie...

niedziela, 26 stycznia 2014

Życie z rozrywką czyli czar niezapomnianych i nowych planszówek


Czy ktoś z nas nie zna poczciwego "chińczyka"? Albo z pewnością o wiele starszych "warcabów" lub gry "go"? Co je łączy? Chyba nie ma wątpliwości, że głównym ich składnikiem, decydującym o atrakcyjności jest... plansza. Bo zasady gry w każdej z nich są inne. Ale to właśnie jest całym ich urokiem.

Zastanawiam się, w którą z tych gier w trakcie mego żywota zdarzyło mi się grać najczęściej? Biorąc pod uwagę także najwcześniejsze lata, wydaje mi się, że jednak były to warcaby, szachy? Bo raczej nie wspomniany wyżej "chińczyk". Wprawdzie mam w domu także od wielu lat otrzymaną niegdyś za młodych lat grę 'go', ale faktem jest, że nie grałem w nią zbyt często. Chyba dlatego, że dołączone do niej maleńkie pionki, które ustawiało się na gęstych skrzyżowaniach, były bardzo niewygodne w użyciu. A szkoda, bo zawsze uważałem gry strategiczne za jedne z lepszych. Oczywiście nie dotyczy to wszystkich, ale znacznej większości z nich. 

wtorek, 14 stycznia 2014

Życie po Sylwestrze czyli postanowienia noworoczne.

Mija już połowa stycznia, a ja się w pewnym momencie zastanowiłem: czy powziąłem na Nowy Rok jakieś postanowienia?
I od razu mam gotową odpowiedź: Nie. Dlaczego? Nie wiem. Może dlatego, że w poprzednich latach, wcale nie trzeba było dużo czasu, abym o powziętych zamiarach "zapominał"? Albo decydował się na "delikatniejszą" ich wersję? W ten sposób na przykład, liczby określające jakąś wielkość przybierały, w zależności od treści postanowienia, większą lub mniejszą wartość. Chociażby taka waga ciała. Dlaczego ma być aż o tyle mniejsza, skoro nawet połowa zakładanego ubytku i tak będzie sukcesem? To oczywiście tylko jeden z przykładów, które mogłem przed sobą postawić. Ale z jakim skutkiem? To dopiero wychodziło w praniu, bo szczerze mówiąc, tego nie wiedziałem nawet ja sam.