środa, 12 marca 2014

Życie z tańcem i muzyką czyli występ Zespołu "Mazowsze"

















Kiedy człowiekowi tęsknota w piersi wnika
sięga swoją pamięcią aż do Matecznika.
Wspomina dawne czasy, to co się zmieniło,
dziecięce zabawy i swą szczenięcą miłość.
I taśmy na szpulach, i duże, czarne krążki,
Maya, Niziurskiego i Nienackiego książki.
Spytacie się czemu wracam do tamtych czasów?
I o co właściwie robię tyle hałasu?

Albowiem w tę sobotę w Mateczniku byłem,
przyznam, że przeżyłem niezapomniane chwile.
Matecznik - wyjaśniam - siedzibą jest Zespołu
"Mazowsze". "Mazowsze", który pod strzechy domów
trafił wiele lat temu. Wspomnę z obowiązku:
"mam w domowych zasobach parę czarnych krążków
z Jego piosenkami". Stąd wzięły się wspomnienia,
o których na początku. I choć świat się zmienia
wiele z tych pieśni, ciągle ucho ludzkie cieszy,
potrafi nas rozczulić, zabawić, rozśmieszyć.

A choreografia? Te układy taneczne
łączone z akrobacją były wprost bajeczne!
Piramidy, podskoki, aż dech zapierało
(w tym "ciupażki" i "zydle"), jakby było mało
samych wygibasów. Chłopy zwinne i młode,
toteż nic w tym dziwnego, że nie wiało chłodem
z widowni, której większość stanowiły panie,
choć każdy swe uznanie wyrażał klaskaniem.
Wszak niewiasty na scenie... - stroje kolorowe
i uśmiech na ustach, łatwo więc stracić głowę.
Toteż nic w tym dziwnego, że wszyscy na sali,
kiedy występ się kończył - ze swych miejsc powstali
i w postawie stojącej bili gromkie brawa,
bo faktycznie to była wspaniała zabawa.
Nie dało się też nie słyszeć podziwu okrzyków.
To był piękny wieczór w "Mazowsza" Mateczniku.

"A i ja tam byłem i choć miodu nie piłem, 
to w wierszokleckich wersach relację streściłem".

                                                         *


Niestety, nie mogłem zamieścić żadnych zdjęć, bo pomimo komunikatu przed spektaklem, żeby "zdjęcia robić bez flesza, natomiast wykonywanie nagrań audio i wideo wymaga zgody organizatorów, bo w innym przypadku grożą za to sankcje prawne", to jednak jakiekolwiek wyjęcie aparatu w celu wykonania zdjęcia, spotykało się z natychmiastową interwencją osób pilnujących. 
Z jednej strony chcąc uniknąć konsekwencji, z drugiej - w ramach "mini-protestu" ;) zrezygnowałem z zamieszczenia jakichkolwiek zdjęć, nawet tych dostępnych w sieci.
Zainteresowanym polecam stronę internetową Zespołu. Za brak fotek - przepraszam.

                                                          **

Przepraszam również za częstochowskie rymy i wierszoklectwo, obiecuję że dołożę wszelkich starań, aby był to jednorazowy wyskok. Jednak za skuteczność interwencji nie ręczę.  ;)

4 komentarze:

  1. Nie wiem dlaczego artyści tak chronią swój wizerunek, przecież nie był to koncert "za free" :/
    O co im chodzi ???
    Tak więc nie przepraszaj za brak fotek, mówi się trudno.

    a ja z przyjemnością czytam Twojego bloga :) pozdrawiam
    kz

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie też to jest niejasne. Przecież nawet w art. 81 Ustawy o prawie autorskim jest powiedziane że (cyt.):
      "2. Zezwolenia nie wymaga rozpowszechnianie wizerunku:
      (...)
      2) osoby stanowiącej jedynie szczegół całości takiej jak zgromadzenie, krajobraz, publiczna impreza." (...)

      Nie byłyby to przecież zdjęcia indywidualnych osób, ale całego zespołu ludzi.
      Chociaż masz rację. Mówi się trudno. Ale trochę szkoda.
      Również pozdrawiam. :)

      Usuń
  2. no brawa, brawa! w takim tempie klecisz zgrabne rymy, że powinieneś robić to częściej!
    Ktoś z organizatorów powinien ze wstydu się schować pod ziemię - niech zobaczą w jakim kontekście te zdjęcia mogły być zamieszczone... Ale widać im nie zależy na reklamie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tia... Tempo zawrotne ;) Ciekawe czy wiesz, kto "mię" do tego zmotywował... :)
      Symboliczny kopniak był nawet skuteczny. A nie każdemu się to udaje. Nie każdemu...

      A co do organizatorów? Cóż dodać? Mogę napisać to, co powyżej: szkoda.
      Pozdrówka. :)

      Usuń