Jeżeli zdarza mi się opisywać wydarzenia z życia Fundacji (które - moim zdaniem - często są warte uwagi i co najmniej kilku zdań), to nie jestem tak chronologiczny i skrupulatny jak osoby, które opisują je na wspomnianej stronie. A już na pewno nie trzymam się kolejności w jakiej one nastąpiły. Przykładem jest obecna notka, która opisuje nasz ostatni przedwakacyjny pobyt w Czerwińsku, mimo, że wcześniejsze zdarzenia wiszą mi w pamięci i - z różnych przyczyn - nie mogę się do nich zabrać. Ale mam nadzieję, że jakoś się zmobilizuję także i do skończenia tych poprzednich. Ale kiedy? Nie wiem. Zwłaszcza, że ostatnio coś mi się dzieje z routerem i częściej się wiesza niż działa. Ale to już mój problem.
Wracając do rzeczy przyjemnych, a konkretnie do pobytu w Sanktuarium Matki Bożej Czerwińskiej, trzeba stwierdzić, że Kościół pw. Zwiastowania Najświętszej Maryi Panny już na pierwszy rzut oka robi niesamowite wrażenie. A jednocześnie zdziwienie. Że tak unikalne miejsce znajdujące się tuż przy trasie Warszawa - Płock, w niewielkim oddaleniu od obu tych miast, jest tak mało spopularyzowane. Wszak zawiera się w nim ogrom historii Polski. Ponoć najstarsze zapiski sięgają XI wieku. Tu odpoczywało wojsko zmierzające w 1410 roku w kierunku Grunwaldu, a po zwycięskiej bitwie - Jagiełło złożył w Czerwińsku dziękczynne wotum. Gościło tu także wielu innych królów, natomiast zainteresowanych szczegółami - odsyłam do bardziej kompetentnych źródeł, a najlepiej - do samego Czerwińska, gdzie od salezjańskich przewodników można uzyskać dokładniejsze informacje.
W centrum ołtarza znajduje się obraz Zwiastowania NMP, który przysłania obraz Matki Bożej Czerwińskiej. Po bokach znajdują się postacie dwóch świętych - Św. Mikołaja i Św. Augustyna.
Początkowo chcieliśmy zająć miejsca w ławkach, ale zostaliśmy poproszeni o zajęcie miejsc w... stallach znajdujących się po obu stronach prezbiterium.
Po Mszy św. zostaliśmy oprowadzeni po Bazylice, gdzie mogliśmy podziwiać wiele zabytkowych pamiątek, zarówno w nawie południowej, północnej i nawie głównej - że wspomnę tylko o freskach z XII - XVI w., zabytkowej ambonie z ok. 1600 r., wielu obrazach i rzeźbach. Po szczegóły - ponieważ nie chciałbym przepisywać przewodnika - odsyłam do źródeł. Wspomnę jeszcze, że w roku 1967 kościół został wyniesiony do godności Bazyliki Mniejszej, natomiast w 1970 r. odbyła się koronacja słynącego łaskami obrazu Matki Bożej Czerwińskiej której dokonał kardynał Stefan Wyszyński.
Początkowo chcieliśmy zająć miejsca w ławkach, ale zostaliśmy poproszeni o zajęcie miejsc w... stallach znajdujących się po obu stronach prezbiterium.
Po Mszy św. zostaliśmy oprowadzeni po Bazylice, gdzie mogliśmy podziwiać wiele zabytkowych pamiątek, zarówno w nawie południowej, północnej i nawie głównej - że wspomnę tylko o freskach z XII - XVI w., zabytkowej ambonie z ok. 1600 r., wielu obrazach i rzeźbach. Po szczegóły - ponieważ nie chciałbym przepisywać przewodnika - odsyłam do źródeł. Wspomnę jeszcze, że w roku 1967 kościół został wyniesiony do godności Bazyliki Mniejszej, natomiast w 1970 r. odbyła się koronacja słynącego łaskami obrazu Matki Bożej Czerwińskiej której dokonał kardynał Stefan Wyszyński.
W drodze do klasztoru mogliśmy podziwiać wiele rzeźb i pomników, m. in. pomnik Chrystusa, pomnik symbolizujący grunwaldzkie dwa "nagie miecze" uformowane w kształcie krzyży, czy popiersie cierpiącego Jana Pawła II.
W klasztorze zostaliśmy podjęci smakowitym obiadem z trzech dań, a do tego - kompot, herbata i kawa - wedle życzenia.
Następnie udaliśmy się do Kaplicy, gdzie mogliśmy wysłuchać kolejnych opowieści i ciekawostek z historii miasta (w przeszłości, gdy ok. XV, XVI wieku Czerwińsk liczył ponad 30 tys. mieszkańców), kościoła i klasztoru.
Potem udaliśmy się w kierunku gablot, które są częścią Muzeum Misyjnego, gdzie można było pooglądać najprzeróżniejsze przedmioty przywiezione z misji - rzeczy codziennego użytku, ubiory, broń (m. in. łuki), przedstawicieli fauny (m. in. sympatyczne owady z Afryki, które widać na załączonej fotce) i dużo innych ciekawych rzeczy, natomiast chwilę później -
do sklepiku, gdzie kto chciał mógł się zaopatrzyć w różne pamiątki, obrazki czy książki.
Zosiu, to był wspaniały wyjazd.
W klasztorze zostaliśmy podjęci smakowitym obiadem z trzech dań, a do tego - kompot, herbata i kawa - wedle życzenia.
Następnie udaliśmy się do Kaplicy, gdzie mogliśmy wysłuchać kolejnych opowieści i ciekawostek z historii miasta (w przeszłości, gdy ok. XV, XVI wieku Czerwińsk liczył ponad 30 tys. mieszkańców), kościoła i klasztoru.
Potem udaliśmy się w kierunku gablot, które są częścią Muzeum Misyjnego, gdzie można było pooglądać najprzeróżniejsze przedmioty przywiezione z misji - rzeczy codziennego użytku, ubiory, broń (m. in. łuki), przedstawicieli fauny (m. in. sympatyczne owady z Afryki, które widać na załączonej fotce) i dużo innych ciekawych rzeczy, natomiast chwilę później -
do sklepiku, gdzie kto chciał mógł się zaopatrzyć w różne pamiątki, obrazki czy książki.
Zosiu, to był wspaniały wyjazd.
I jak tu nie zazdrościć takim Włóczykijom, jak Ty? :-)))
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę z Twoich wyjazdów, z Twojego pobytu w miejscach, które nadają życiu sens, wzmacniają, ładują akumulatory do codzienności...
I dziękuję za to, że dzielisz się z nami !
Pozdrawiam bardzo serdecznie :-)
s.
Włóczykijom? To chyba dobrze powiedziane :)
UsuńAle faktycznie. Miejsce warte odwiedzenia.
Polecam je wszystkim mieszkańcom Mazowsza (i nie tylko).
:)