wtorek, 18 lutego 2014

Życie wśród meandrów i pułapek czyli "trudna być języka polska"

Chyba każdy z nas przekonał się w różnych sytuacjach jak ciężko wyjść z opresji, jeśli zaplączemy się w jakimś labiryncie językowym. Jeżeli to moje pierwsze zdanie jest zrozumiale napisane, nie jest jeszcze tak źle, ale jeśli nie - to już gorzej. Oczywiście dla mnie.
Chciałem bowiem tym razem parę słów poświęcić językowi polskiemu. Oczywiście sam też nie jestem orłem w tej dziedzinie, więc jeśli nie ustrzegę się błędów, z góry serdecznie przepraszam. Nie zawsze mam też rację, ale w cichości klawiatury liczę na to, że w tym, o czym chcę wspomnieć, akurat nie popełnię za dużo błędów.

Zacznę od sławnej w ostatnim czasie miejscowości Ząb (przy okazji gratuluję Kamilowi Stochowi dwóch złotych medali olimpijskich). Wiele stacji telewizyjnych i radiowych nadawało stamtąd różne relacje i wywiady. W jednej z nich spiker zapowiedział: "A teraz przeprowadzimy relację z Zęba (...)". Hmm... jednak nazwy miejscowości odmieniają się inaczej niż rzeczowniki pospolite. Ta transmisja miała być raczej z Zębu.
Dobrze, że nie mieliśmy zawodnika o tym nazwisku, bo w tym przypadku byłoby jeszcze ciężej. Nie byłoby przegłosu ą - ę i skok wykonywany byłby przez Ząba, wywiad przeprowadzany byłby z Ząbem, a w rodzinie państwa Ząbów zapanuje radość, jeśli skok będzie długi.
Trudny jest ten nasz język...

Innym przykładem, który mnie szczypie w uszy (i oczy) jest używanie formy zaimka "tą" zamiast "tę". Wprawdzie przyznaję, że mi też się to zdarza, ale gryzę się wówczas w język. Ze wstydu.
Jednak pamiętam do dziś, jak w drugiej klasie szkoły podstawowej (czyli parę dziesiątek lat wstecz), nauczycielka poprawiła mi w wypracowaniu formę "tą wiosnę" na "tę wiosnę". Potem wytłumaczyła mi to prosto: "Jeśli słowo (rzeczownik) ma końcówkę ę, to piszemy 'tę', a, jeśli ą, to napiszemy 'tą'. 
Dzisiaj wiem, że można to też wyrazić w postaci słownikowej: "formę 'tę' stosujemy w bierniku, a formę 'tą' w narzędniku". Wiem też, że Rada Języka Polskiego, załamana chyba powszechnością użytkowania zaimka "tą" dopuściła stosowanie tej formy w bierniku. Chociaż, jak czytam w niektórych źródłach, dotyczy to tylko potocznego użycia w wypowiedziach ustnych. Ale gdy słyszę w wypowiedziach (zwłaszcza osób młodych, uczniów) że "Pożyczyłem tą płytę od Jacka", to brzmi to dla mnie jak plomba, implant, bardzo nienaturalnie. 
Ale się nie dziwię. Gdy słucham wypowiedzi poselskich, też są one przepełnione taką odmianą. Jedyną osobą, która mnie w tym pozytywnie zaskoczyła, był w swoim czasie Ludwik Dorn. Chyba też (między innymi) dlatego nie przepadam za wysłuchiwaniem sejmowych monologów, co dotyczy również audycji radiowo-telewizyjnych z udziałem wielu z tych osób.  
Trudny jest ten nasz język...

A częste mylenie biernika z dopełniaczem? Przez pewien czas jeździły z nami w środkach masowej komunikacji plakaty z napisem: "Proszę, ustąp mi miejsce". Inicjatywa jak najbardziej słuszna, ale czy nie można było napisać: "Proszę, ustąp mi miejsca"? To tylko jedna z takich perełek.
Kolejną mogę dodać z jakiegoś kryminału, którego tytułu zgodnie z zamiarem już nie pamiętam, a książka poszła "do ludzi" z zaleceniem "bezzwrotna".  Tam kilkakrotnie można było przeczytać takie kwiatki jak: "Nie zaproszę panią do pokoju, bo mam tam straszny bałagan", "Nie poczęstuję panią papierosem, bo zostały mi tylko dwa". Też kłania się biernik i dopełniacz. Tylko, że tym razem z zaprzeczeniem. Wprawdzie nie mam zwyczaju wpisywać do książek żadnych uwag czy notek, ale po kilku takich wpadkach, czerwony długopis sam mi wpadł do ręki. Czy tam była wcześniej jakaś korekta? Nie wiem.
Trudny jest ten nasz język...

W swoim czasie w jednej ze stacji telewizyjnych obejrzałem audycję, w której Wojciech Jagielski "przepytywał" Paulinę Mikułę - autorkę wideobloga "Mówiąc inaczej". Wprawdzie ten wywiad oglądałem "z doskoku", ale kilka spraw przykuło moją uwagę. 
Jedną z nich była kwestia pisowni słowa "pięćdziesięciopięcioipółletni", którego chyba nigdy nie napisałbym łącznie, a kolejną, które wzbudziła moje zainteresowanie były pleonazmy (tautologizmy). Nawet sporo ich wśród nas  funkcjonuje - że znowu powołam się głównie na polityków. Od przesławnego od lat 'masła maślanego' poprzez 'cofanie się do tyłu', 'dalszą kontynuację', 'w miesiącu maju', 'fakt autentyczny' do "wojskowego" 'akwenu wodnego' (kałuża - akwen wodny o małym znaczeniu strategicznym), 'wracanie z powrotem' czy 'podskakiwanie do góry'. To tylko kilka z nich. Jeśli ktoś zna jeszcze jakieś 'ciekawostki' tego typu - zapraszam do komentarzy.
Trudny jest ten nasz język...

Ja wcale nie twierdzę, że moje wpisy i wypowiedzi są bezbłędne. Wręcz odwrotnie. 
Ale przynajmniej staram się błędów unikać. Chociaż z różnym skutkiem.

Na zakończenie proponuję monolog ś.p. Jerzego Dobrowolskiego "J. Dobrowolski - Krupka". 

Wprawdzie nieco ocenzurowane, ale trudno.



8 komentarzy:

  1. ciekawy tekst. Ja właśnie dziś zacząłem szkolenie w tym temacie - zadziwiające ile pułapek jest w pismach urzędowych, na które wciąż się łapiemy. Sam miałem ochotę napisać podobną notkę, ale mnie zainteresowały eksperymenty językowe inspirowane przez feministki, typu: ministra. Dziennikarze już sami gonią w piętkę - ostatnio jednego dnia w róznych mediach pojawiły się dwa określenie na kobiety, które startują w skokach. Czy to skoczkinie? Czy też skakajki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba raczej skoczkinie. Bo jeśli skoczkowie... Zawsze to lepiej brzmi niż skakajowie. :)
      Ja mam inny dylemat. Czy jeśli mamy szefową, to będzie kierownica? A może kierowajka (analogicznie do skakajek)?

      Usuń
    2. kierowniczka to nie problem, ale jak nazwiesz kobietę pracującą przy tokarce? Abo kierowcę?

      Usuń
  2. wczoraj na szkoleniu dowiedziałem się też jaka powinna być prawidłowa językowo nazwa kobiety, która jest posłem :) wiesz?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Posłanka? Czy może jednak pani poseł? :)

      Usuń
    2. okazuje się, że zgodnie z regułami języka polskiego powinna to być poślica. Tyle, że jednak odstąpiono od reguły :)

      Usuń
  3. Trudny jest nasz język :/ zastanawiam czy na pewno trzeba go jeszcze udziwniać ? Przyzwyczailismy się do męskiej formy : poseł, marszałek, dla mnie tworzenie form żeńskich jest jednak udziwnianiem.
    Jeżeli powinno się mówić zgodnie z regułami czyli poślica to tak powinny być uczone dzieci w szkole i po jakimś czasie starsze pokolenie nie dogada sie z młodszym :D
    Uwielbiamy utrudniać sobie życie.
    iga.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawie napisany tekst. Gratuluję :-). Kaleczymy okropnie nasz język polski. Na pewno każdy z nas słyszał : „ja poszłem”, „ja wyszłem”, „ja zeszłem” ; „on włończa światło” czy „wziąć coś”.
    W internecie znalazłam perełkę – „Szłem łąką, kwiaty pachły, wiater wiał, ona mnie odepchła. Więc weszłem do domu (…)”. Trudny, trudny ten nasz język....i piękny :-)).
    S.

    OdpowiedzUsuń