środa, 11 grudnia 2013

Życie przesiąknięte muzyką czyli 30-lecie pracy artystycznej Antoniny Krzysztoń


W ostatnią niedzielę (8 grudnia) miałem okazję być w Dobrym Miejscu na koncercie Tośki z okazji jej 30-letniego jubileuszu na scenie. 
Dlatego też w repertuarze znalazły się piosenki z różnych okresów jej twórczości. Czyli same perełki. Było nam dane wysłuchać najdawniejszych piosenek, w których nawiązywała do twórczości Jana Krzysztofa Kelusa czy Karela Kryla, jak i utworów z jej najnowszej płyty, wydanej w tym roku "Czekaj", na której również możemy znaleźć nie tylko jej najnowsze kompozycje. 

Głos, który słyszymy podczas śpiewu, niejednokrotnie przynosi nam chwilę zastanowienia, spokój, refleksję o sensie istnienia, która powoduje, że zatrzymujemy się w swoich codziennych czynnościach i przez moment, a najczęściej i dłużej, rozważamy, czy to co robimy, jest faktycznie tym, co w naszym życiu jest najważniejsze i czy właśnie to, stanowi podstawę naszej egzystencji.
Jej teksty i muzyka zmuszają widza nie tylko do chwili zastanowienia. Dźwięczność zawarta w nutach powoduje, że nawet ci, którym słoń nadepnął na ucho, chętnie włączają się do wspólnego śpiewania. Prostota rytmu i słów jeszcze bardziej to ułatwiają. Dlatego zachęcenie widowni do wspólnego śpiewu, nie sprawiło piosenkarce żadnego problemu. Zwłaszcza,  że wiele tekstów jest większości z nas dobrze znanych. Rzepakowy miód, czy inne jej utwory, łatwo wpadają w ucho, a zaśpiewanie refrenu, nawet dla największych "fałszerzy" jest - dzięki temu - przyjemnością możliwą do zrealizowania. 


Ponieważ koncert był jubileuszowy (wprawdzie laureatka rozpoczęła estradowe występy w 1980 roku, ale widocznie 3 lata, gdzieś wypadły z życia artystycznego), publiczność odśpiewała jej gromkie Sto lat, natomiast organizatorzy wręczyli Tośce okolicznościowy tort, którego mogli spróbować również co cierpliwsi widzowie, którzy nie opuścili w pośpiechu sali, ale np. czekali na to, aby na najnowszej płycie uzyskać dedykacje z podpisem artystki. 

Ci, którzy niejednokrotnie bywali na koncertach Tośki, wiedzą, że bywa i tak, że często miewa koło siebie inny zespół towarzyszący. Chyba, że akurat występuje indywidualnie. Wtedy również bez problemów radzi sobie sama z towarzyszeniem własnej gitary. Z której nie rezygnuje także wówczas, gdy ma koło siebie innych muzyków. 

Tym razem byli to: Manolo, który nadawał dźwiękom właściwy rytm na instrumentach perkusyjnych, Paweł Mazurczak grał na basie, a kolejna gitara (obok tej, którą miała w rękach piosenkarka) była w posiadaniu Marcina Majerczyka. Powiedziałbym raczej, że gdyby ich nie było - koncert byłby znacznie uboższy.
I nim się człowiek obejrzał, dobiegł on końca. A przecież zaprezentowana została tylko - można powiedzieć - garstka utworów z repertuaru Antoniny Krzysztoń. Te dwie godziny były okresem, który pozwolił tylko na  zaczerpnięcie niewielkiej odrobiny zasobów z jej skarbnicy muzyki i poezji. 
Można powiedzieć, że w tym czasie było to faktycznie Dobre Miejsce.


Trzy pierwsze fotki pochodzą z TEJ strony. Tam też, jest ich więcej. Dwie kolejne - z prywatnych zasobów :) 



2 komentarze:

  1. Dziękuję za przypomnienie o tej Artystce...
    nie widać jej, nie słychać, nie sądziałam, że jeszcze koncertuje...głos ma zajefajny :) moja ulubiona piosenka to: "Perłowa łódź" - mogę słuchać i słuchać
    pozdrawiam
    kz

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fakt, że piosenki Tośki rzadko przebijają się w radiu czy TV. Tym większe powodzenie mają Jej koncerty, na które szczęśliwie można trafić od czasu do czasu. I wiele wydanych płyt.
      Odsłuchanie wspomnianej w notce "Czekaj" nabytej na koncercie, oczekuje na właściwy nastrój, aby się w nią zagłębić. W tym celu trzeba trochę zwolnić w tym przedświątecznym okresie. :)
      Pozdrawiam

      Usuń