Często, gdy rozmawiamy ze znajomymi, chcąc chociażby umówić się na kolejne spotkanie, gdy pada jakaś konkretna propozycja, słyszymy: "Piątek? Absolutnie nie! Przecież jest mecz! Ale jak wam pasuje po 22.00, to będę".
Równie dobrze może być taki "argument": "Czwartek? Ja oglądam XYZ! Właśnie ma się wyjaśnić..."
Co ma się wyjaśnić? Czy czasem nie wpadliśmy po szyję w matnię telewizyjnej pułapki? Faktem jest, że łatwiej jest dziś znaleźć coś, co przyciągnie naszą uwagę, gdy mamy do dyspozycji ponad setkę programów, niż kiedyś, gdy było ich dwa czy trzy. Pamiętajmy jednak, że na samym początku był tylko jeden. I - co dzisiaj wydaje się najważniejsze - nie nadawał 24 godziny na dobę.
Równie dobrze może być taki "argument": "Czwartek? Ja oglądam XYZ! Właśnie ma się wyjaśnić..."
Co ma się wyjaśnić? Czy czasem nie wpadliśmy po szyję w matnię telewizyjnej pułapki? Faktem jest, że łatwiej jest dziś znaleźć coś, co przyciągnie naszą uwagę, gdy mamy do dyspozycji ponad setkę programów, niż kiedyś, gdy było ich dwa czy trzy. Pamiętajmy jednak, że na samym początku był tylko jeden. I - co dzisiaj wydaje się najważniejsze - nie nadawał 24 godziny na dobę.